Kraina refleksji

Założyłyśmy tego bloga, ze względu na potrzeby szkolne. W związku z tym, że należymy do redakcji gazetki szkolnej naszego gimnazjum, blog będzie poświęcony naszym refleksjom i opiniom na rozmaite tematy. Każdy post będzie miał inną formę prasową, takie jak : recenzje, sondy, felietony, komentarze czy wywiady. Mamy nadzieję, że zainteresują Was te wywody, a nasza praca nie pójdzie na marne. Dzięki temu blogowi pogłębicie wiedzę na temat dziennikarstwa i dowiecie się nieco o otaczającej nas na codzień rzeczywistości. Miłej lektury!

niedziela, 10 czerwca 2012

Zadanie Koerstherga


2 rozdział

24 grudnia wigilia
      Właśnie się obudziłam , zjadłam śniadanie i się umyłam. Te same czynności co
na co dzień. Chociaż dzisiaj miałam strasznie dziwny sen,nie śniły mi się
normalne przynajmniej jak dla mnie . Ten sen dotyczył mnie i moich
"magicznych" mocy , które odziedziczyłam po tacie. Wiem że to śmieszne
bo sama tak uważam, lecz było coś w tym śnie niesamowitego , coś czemu warto było
poświęcić uwagę..., lecz na razie nie będę zaprzątała sobie tym głowy , mam ważniejsze
rzeczy. Mama z babcia już dawno wstały, i krzątały się po kuchni przygotowując świąteczne potrawy, postanowiłam im nie przeszkadzać bo nie lubię gotować i jeszcze bym coś
zepsuła albo spaliła .A Mikołaj spał nadal na dobre.
      Dawno nie kontaktowałam się z Julią dlatego wzięłam komórkę i połączyłam się z jej
numerem. Zajęte...dziwne , ona zawsze odbiera telefony a w szczególności ode mnie. Zaczęło mi się trochę nudzić więc zeszłam na dół do mamy. Piekła właśnie ostatnie ciasto-makowca, za którym specjalnie nie przepadam. Chociaż ja mało rzeczy lubię. Na co dzień jem tylko pomidorową z ryżem i pierogi ruskie. Nie to co mój brat, który zje dosłownie wszystko,lecz skłonności do tycia nie ma.
     Mama wysłała mnie do sklepu po ostatnie ważne rzeczy , a po drodze
miałam zapłacić rachunki. Nie byłam zachwycona tym pomysłem,lecz nie miałam
nic innego do roboty. Ubrałam się i poszłam. Sklep zamykano już o 13:00. dlatego musiałam się pospieszyć bo zbliżało się za dwadzieścia. Zaczęłam biec i nagle potknęłam się o jakiś wystający badyl. Zamknęłam oczy aby, i wysunęłam ręce do przodu. Chwilę potem je otworzyłam i spostrzegłam, że stoję parę metrów dalej. Otrząsneła się z śniegu i wolno poszłam na wprost.
Weszłam do sklepu i kupiłam potrzebne rzeczy a potem poszłam prosto do domu. Gdy dochodziłam do skrzyżowania koło mnie
przeszedł bardzo przystojny chłopak. Zerknęłam na niego a on popatrzył się na mnie
i uśmiechnął. Stawiając następne kroki ktoś zawołał mnie po imieniu.
   Odwróciłam się i ujrzałam postać idącego chłopaka. Był to ten sam na którego
właśnie przed chwilą spoglądałam. Pierwsza myśl która nasunęła mi się od razu to
skąd ktoś zna moje imię?. U babci bywałam rzadko, i nikt nie rozpoznawał że jestem wnuczką Honoraty Buły-mojej babci , która zasiada w radzie miasta. W dzieciństwie spędzałam tu dużo czasu ,ale jestem już duża i wole spędzać wakacje w miejscu dla mnie odpowiednim z moimi rówieśnikami. Gdy chłopak stanął obok mnie wręczył mi mój portfel. Byłam zdziwiona , skąd go ma, ale wypadł mi jak szłam a był podpisany na różowej śwince z tyłu.
   Stąd Marcin, bo tak miał na imię wiedział jak się nazywam. Rozmawialiśmy przez chwile idąc
ulicą prosto. Oczywiście podziękowałam mu za oddanie portfela,i za to że nie przywłaszczył go sobie. Doszliśmy do domu babci ,która teraz właśnie wyglądała przez okno
Marcin spytał się mnie z ironią w głosie
-Ty tu mieszkasz?
Odpowiedzi mu nie udzieliłam bo przerwała nam moja babcia która właśnie wyszła
na ganek. Zawołała Marcina po imieniu, z czego się bardzo zdziwiłam. Chłopak
odmachał jej ręką i spojrzał na mnie. Babcia gestem ręki zaprosiła nas do domu,
a on jakby nigdy nic otworzył furtkę i wszedł.
   Kiedy znaleźliśmy się w pokoju przy kominku, babcia spojrzała na mnie swoimi piwnymi
oczami mówiąc
-jak dobrze że spotkaliście się po tylu latach.
Teraz oboje z Marcinem spojrzeliśmy na siebie. Wątpię żeby on wiedział o co chodzi.
Babcia popatrzyła się znowu na mnie zadając mi pytanie
-Nie poznajesz go?
-Nie. Odrzekłam
-Przecież to twój przyjaciel.
-Co...?
Teraz wyraz twarzy Marcina był tak samo zdziwiony jak mój.
-Dominika ?!-Odparł, i objął mnie przyjacielskim uścieskiem.
Szczerze mówiąc poczułam się dziwnie bo jeszcze nikt z chłopców w moim wieku nie
przytulał mnie tak ciepło jak on.
    Był bardzo przystojny. Wysoki,chudy brunet o niebieskich oczach i o świetnym charakterze!
-Mika,mówią na mnie Mika.
-Zmieniłaś się. Ostatnio widziałem Cię jak latałaś po basenie w samych majtkach.
Babcia z mamą zaśmiały się, a ja zawstydziłam się i zrobiłam się cała czerwona.
-Musze już lecieć-odparł. Mama czeka na mnie z pierogami do lepienia. Mam nadzieje
że spotkamy się jeszcze przed twoim wyjazdem do domu. Wesołych Świąt Wam życzę.
Do widzenia, i wyszedł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz