Kraina refleksji

Założyłyśmy tego bloga, ze względu na potrzeby szkolne. W związku z tym, że należymy do redakcji gazetki szkolnej naszego gimnazjum, blog będzie poświęcony naszym refleksjom i opiniom na rozmaite tematy. Każdy post będzie miał inną formę prasową, takie jak : recenzje, sondy, felietony, komentarze czy wywiady. Mamy nadzieję, że zainteresują Was te wywody, a nasza praca nie pójdzie na marne. Dzięki temu blogowi pogłębicie wiedzę na temat dziennikarstwa i dowiecie się nieco o otaczającej nas na codzień rzeczywistości. Miłej lektury!

niedziela, 10 czerwca 2012

Zadanie Koerstherga


23 grudnia,czwartek

      Wstałam i aż się nie chce wierzyć,że o tej godzinie, no ale dziś 23 grudnia,dzień wolny od zajęć i szkoły, a przede wszystkim od brata! Mama zabrała go do babci żeby pomogli jej przygotować święta. A ja zostałam ponieważ miałam się dzisiaj spotkać z tatą.
Nie pisałam przez trzy dni ponieważ nie działo się nic ciekawego co mogłabym napisać,oprócz tego że byłam z Julią w galerii. Ciesze się ,że wyciągnęła mnie na te zakupy ,bo przynajmniej kupiłam każdemu z rodziny skromny prezent, i sukienkę na sylwestra na którego może pójdę. Gdy skończyłam sprzątać o 13:00 podjechał samochód taty a ja zeszłam na dół zamykając drzwi. Przywitałam się z nim i pojechaliśmy. Po 20 minutach znaleźliśmy się pod najfajniejszą kawiarnią w mieście "Delicją".Weszliśmy i pierwsze co przykuło mój wzrok było wielkie akwarium z rybkami na całą ścianę. Był tu remont i wiele się zmieniło od ostatniego czasu. Dawno tu nie byłam,ponieważ kiedy rodzice się rozwiedli przestaliśmy tu przyjeżdżać naszą czwórką a mama nie zabierała nas tu zbyt często.
Zajęliśmy z tata najbliższy stolik pod oknem, zamówiliśmy gorącą czekoladę tak jak dawniej i zaczęliśmy rozmawiać. Wyciągnęłam z torby prezent i wręczyłam go tacie. Był to błękitny krawat w jasne paski. Uśmiechnął się i podziękował a za chwile wyjął z kieszeni kurtki małego porcelanowego słonika i zacisnął mi go w dłoni. Był naprawdę śliczny i cały mój.
      W tej chwili do stolika przysiadła się jedna z kelnerek kawiarni. Była ubrana w krótki fartuch i miała śliczne, długie, blond włosy. Była naprawdę ładna ,ale nie podobała mi się jej postawa i sposób ubioru. Jestem skromna osobą i nie lubię zbyt wyciętych ubrań ani dużych dekoltów.
Nie wiedziałam o co chodzi i czekałam na wyjaśnianie, bo moim zdaniem ta pani siedziała koło taty zbyt blisko. Tata zaczął mówić
-Kochanie posłuchaj.
Nienawidziłam gdy tata zaczynał rozmowę od słowa kochanie,gdyż wiedziałam że ma mi do przekazania coś co mi się nie spodoba. Dlatego z całej siły zaciskałam słonika w dłoni i z wielkim zainteresowaniem patrzyłam się na wielki wisior tej kelnerki który opadał jej na szyje.
Tata mówił dalej.
-Nie jesteśmy z twoją mamą już bardzo długo, dlatego wyjeżdża do Wiednia z Kasią aby ułożyć sobie życie na nowo.
-Co?! ,chyba żartujesz?!
- Nie wyjeżdżam na zawsze. Wrócimy po paru miesiącach.
-Parę miesięcy?! Przecież to cała wietrzność!
Nie mogłam w to uwierzyć, tata miałby nas opuścić?
Wzięłam kurtkę i wybiegłam z lokalu. Włożyłam ją dopiero na polu i pobiegłam na autobus.
Wychodząc z kawiarni usłyszałam tylko głos taty.
-Mika, gdzie idziesz? Odwiozę cię.
Ale ja nie zwracając na to uwagi po prostu wyszłam.
    Gdy dotarłam do domu,mama zadzwoniła z informacją że przyjedzie po mnie za 30 min.
Zjadłam kanapki i biorąc torbę którą wcześniej spakowałam zeszłam na dół.
Gdy podjechała pod blok weszłam do auta i pojechałyśmy prosto do domu babci.
Spytała się tylko jak było, a ja jednym słowem odpowiedziałam jej "dobrze".
    Mama nie ma zwyczaju rozmawiać podczas podroży ponieważ skupia się na drodze i tylko na tym. Ja prze cały czas myślałam o tym zdarzeniu, i za ile się znowu zobaczę z tatą. Może nie powinnam wybiegać bez pożegnania bo rzeczywiście przez długi czas na pewno się nie zobaczymy, ale byłam tak wściekła i zaskoczona ,że gdybym nawet tam została nie mogłabym z nim spokojnie rozmawiać. Mama widocznie o niczym nie wiedziała, bo była wesoła i pogodna, a myślę że jakby miała tego świadomość że tata wyjeżdża, nie miała by takiej miny. Po dwóch godzinach dotarliśmy, na wieś Mała Wrona.
W oknie widziałam twarz Mikołaja i babci którzy wyczekiwali nas z wielkim podekscytowaniem.
   Po wejściu do domu rozebrałam się a na stole stał już gotowy obiad. Ucieszyłam się bo byłam strasznie głodna. Zjadłam pierogi i rozpakowałam się. Wieczorem Mikołaj robił ozdoby świąteczne a ja się do niego przyłączyłam. Po skończeniu wszyscy poszliśmy spać bo jutro miał być ważny dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz