26 grudnia 2 dzień świąt Bożego
Narodzenia
Wstałam o 10:00!!! Bardzo się
zdziwiłam, gdyż zazwyczaj wstaje rano i nie mam co robić o tak
wczesnej porze. Zeszłam na dół,w salonie nie było nikogo. na
blacie leżały tylko kanapki i kakao. Drzwi do sypialni mamy były
lekko uchylone, a mama rozmawiała z kimś przez telefon. Po cichutku
podeszłam bliżej i stanęłam koło drzwi.
Mama rozmawiała z tatą!Nie mogłam w
to uwierzyć,od ostatniej rozmowy tata nie odezwał się do nas ani
razu. Usłyszałam tylko kawałek rozmowy. A oto ona:
"Norbercie,to już ten czas. Moce
zaczynają dawać pierwsze oznaki. Na razie nie wie o co chodzi ale
widzę,że coś przeczuwa. Przykro mi ale ja o tym z nią nie
porozmawiam, ty musisz to zrobić!."
Tata najwyraźniej odpowiedział mamie
i nagle usłyszałam kroki mamy. Pędem ile sił w nogach rzuciłam
się do pokoju na sofę. Mama wyszła zdziwiona z sypialni-
-Już wstałaś? Nie słyszałam cię.
-Tak. Odparłam Kto dzwonił?
Mama zrobiła zmieszaną minę i
odpowiedziała cicho.
-To z pracy.
Wiedziałam że coś się dzieje,nie
wiedziałam co, ale wkrótce miałam nadzieje że się dowiem.
-masz kanapki na blacie. Babcia z
Mikusiem poszli do kościoła, nie chcieli cię budzić tak słodko
spałaś. Ja wychodzę do sklepu. Kupić ci coś?
-Nie wszystko mam.
-dobrze,do zobaczenia
-pa.
Włączyłam telewizor i zjadłam
kanapki. Przez cały ten czas myślałam o rozmowie mamy z tatą.
Rzeczywiście nie wiedziałam o co chodzi,ale nagle poukładałam
sobie to w jakąś kupke. Teraz miałam w głowie mój
sen, naprawienie gry i rozmowa. To musiało składać się w jakąś
całość musiało mieć jakiś sens, ale ja nie potrafiłam go
znaleźć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz